poniedziałek, 5 grudnia 2011

Hu-hu-ha zima zła - Floslek - Winter Care

Hej!

Nie miałam w na chwilę obecną w planach posta z zimową pielęgnacją. Jakoś nigdy nie sądziłam, że na zimę skóra potrzebuje innego rodzaju kosmetyków. W sumie do tej pory nie używałam żadnych kosmetyków pielęgnacyjnych. Dopiero od jakiegoś czasu zauważyłam, ile tak naprawdę mnie omijało!


Firmę Floslek poznałam stosunkowo niedawno. Jestem, a raczej byłam, sceptycznie nastawiona do wszystkiego, co polskie. I tu chyba tkwił największy błąd. Polskie kosmetyki są fenomenalne! A firma Floslek zdobywa u mnie coraz więcej plusów. Co otwieram nowy kosmetyk, to jest coraz lepiej.

Dziś coś na temat ochrony naszej buźki (i nie tylko) w czasie zimy.


Pierwszy na tapetę idzie krem ochronny zimowy.
Co nam rzecze producent?
Krem o delikatnej konsystencji przeznaczony do pielęgnacji każdego typu skóry, chroni twarz, dekolt i ręce przed niekorzystnym wpływem warunków atmosferycznych. Reguluje natłuszczenie i poprawia nawilżenie skóry zabezpieczając ją przed wiatrem, wilgocią i mrozem - nawet do -20°C. Bardzo dobrze wchłania się w skórę pozostawiając na niej film ochronny. Zawiera wysokiej jakości aktywne składniki. "Wosk łabędzi", olej migdałowy, prowitamina B5 - nadają skórze gładkość, miękkość i elastyczność. Witamina E chroni przed negatywnym działaniem wolnych rodników a filtr UV przed szkodliwym wpływem promieni słonecznych, opóźniając proces starzenia skóry. Krem testowany w ostrym klimacie górskim, polecany do pielęgnacji i ochrony każdego typu skóry, szczególnie w okresie zimy.


Plusy:
- opakowanie - według mnie opakowania kosmetyków z Flosleku to małe dzieła sztuki. Nawet kartonowe pudełeczka są wykonane z dobrej jakości kartonu i aż żal mi je wyrzucić (leżą pod biurkiem nie wiem po co). Sam słoiczek jest skonstruowany tak, że da się wygrzebać z niego produkt do samiusieńkiego końca.
- zapach - przyjemny, lekki, nie utrzymuje się długo na twarzy
- działanie - nawilżenie, wygładzenie, ujędrnienie skóry, wyczuwalne uodpornienie jej na działanie zimna. Kremu używam tylko na noc (nie nadaje się pod podkład, jest za tłusty, przynajmniej tak mi się wydaje), a jego działanie jest wyczuwalne w ciągu dnia. Teraz jak wracam do domu po kilkugodzinnym łażeniu w te i wewte z mrozu do pomieszczeń i na odwrót to nie mam przesuszonej skóry koło oczu i nosa. Chwała!
- cena - 14.9zł na stronie producenta (w aptekach widziałam nawet za 12zł bez promocji) za słoiczek 50ml. Krem jest bardzo wydajny.

 

Minusy:
- nie zauważyłam, ale jakby się do czegoś przyczepić to, że nie nadaje się pod makijaż. Ale kto będzie się malował wychodząc żeby pojeździć na śniegu? Bo jeżeli chcemy go używać codziennie, to wystarczy się smarować na noc.





Kolejnym produktem jest pomadka, która podbiła nie tylko moje serce, ale także mojego mężczyzny, który ciągle się zarzekał, że pomadki, nawet te pielęgnujące na zimę, są gejowskie. Aż pewnego dnia pękły mu usta na mrozie (mógł się nie całować na zimnie, prawda?) i praktycznie siłą go posmarowałam ("Łeee, jak możesz mi to robić... Przy kolegach?!" uroczy, czyż nie?).

Plusy:
- praktyczne opakowanie - nasadka nie spada sama, nie pękła też przy wielokrotnym spotkaniu z twardą posadzką (niech żyje zgrabność)
- zapach - ładny, delikatny, nie czuć go później
- konsystencja - żadna dotychczasowa pomadka nie ma takiej, taka maślano-jedwabista. Baaaardzo przyjemnie się nią smaruje. Niektóre pomadki trzeba rozgrzać trochę w dłoni (jak jesteśmy długo na zimnie), a ta ma cały czas odpowiednią konsystencję do smarowania.
- działanie - wydaje mi się nawet lepsza od kultowego Carmexa. Działa błyskawicznie, nawilża, leczy, nie lepi się na ustach, pozostawia przyjemny film
- cena - około 6,50zł.
Minusy:
- nie ma.

Oba produkty są godne uwagi.
Mam nadzieję, że Was nie uśpiłam tym postem-tasiemcem.


A teraz zmykam na... wycieczkę :D Ja, stary koń, jadę na wycieczkę szkolną (?), studencką(?). Dzieciaczki (czyli my:D) jedziemy do Centrum Nauk Kopernik w Warszawie i do reaktora w Świerku. Na dwudniowej wycieczce nie byłam od pierwszej gimnazjum więc się strasznie cieszę :D Zwłaszcza, że mój P. też jedzie :D

16 komentarzy:

  1. Muszę sobie kupić tą pomadkę z floslek:))

    OdpowiedzUsuń
  2. mialam kiedys cos z flos lek ale to bylo na stopy i nie narzekałam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. otrzymałam kilka produktów tej serii do przetestowania, oby się dobrze spisały :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. w ten krem koniecznie muszę się zaopatrzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oba produkty brzmią zachęcająco, a krem bardzo przydałby mi się w tym roku na narty :)
    Życzę miłej wycieczki, w Centrum Kopernik jest świetnie, byłam tam na wiosnę :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kupię sobie ten krem na zimę.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawa pomadka. :) przymierzam się do zakupu neutrogeny.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja już mam swoje przetestowane produkty na zimę która mam nadzieję przybędzie w końcu :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jeszcze nie zakupiłam produktów do zimowej pielęgnacji - póki co nie dopadły mnie jeszcze takie mrozy abym czuła, że moja skóra staje się przesuszona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny blog :)
    zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie :)
    http://x3paulina.blogspot.com/2011/12/konkurs-makijazowyswiateczna-magia.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Polskie kosmetyki są genialne! Wystarczy wspomnieć o Ziaji czy Dr Irena Eris. ;)

    A co do torebki - tak mam że jestem pedantką więc nawet w torebce staram się utrzymywać porządek w miarę możliwości...

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że przekonałas sie do Polskich kosmetyków... mi to chyba jeszcze troche zajmnie ^^. Faktem jest jednak, że musze się wyposażyć w jakis kremik na zime...( gdzie jest snieg?!)
    Fajny blogasek - obserwujeee!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Planuję się zaopatrzyć w jakiś krem na zimę i chyba postawię właśnie na tą firmę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba skuszę się na pomadkę, mam z tej firmy żel z rumiankiem pod oczy i jestem bardzo zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń