sobota, 17 grudnia 2011

Bell - Pocket Pressed rouge


Witam w ostatnią sobotę przed Świętami (w sumie zależy kto kiedy obchodzi Święta, ale pominę tą kwestię :P). Pogoda jakże świąteczna... Stopni +5, słońce, a ja pomykam w jesiennej kurtce. Śnieg spadnie nam w kwietniu, na Wielkanoc i trzeba będzie jajka, jak bombki malować.
Musiałam się wyżalić :)

Przedstawiam Państwu, a raczej Paniom, mój pierwszy i, jak na chwilę obecną jedyny, róż do policzków!
Zawsze podobały mi się dziewczyny (to brzmi źle, wiem...ale i tak kocham tylko swojego mężczyznę ;p), które miały delikatnie podkreślone policzki różem. Oczywiście panie z mocnymi krechami zrobionymi na polikach od ucha do ust odpadają. I właśnie ja do tej pory nie używałam różów, bo sądziłam, że nieważne jak się pomaluję to właśnie tak będę wyglądać. Sztucznie, brzydko i źle.

Róż ten kupiłam w sumie z musu. Szłam na wesele a przy użyciu BB Creamu Lioele Beyond The Solution (rewelka!) moja skóra robi się porcelanowo jasna (ogólnie taki odcień mam, ale przez sporo przebarwień tego nie widać, a bb go ślicznie uwydatnia ) a wtedy potrzebuję czegoś na ożywienie buzi.
Mimo, że używam go teraz prawie codziennie, to nadal nie mogę się do niego przekonać. Po pierwsze albo jak się pomaluję to go nie widzę na policzkach, a jak już go widać, to mam wrażenie, że wygląda to bardzo sztucznie, a tego nie lubię.
Do tego ma te wszędobylskie, dziadoskie złote drobinki. Szczerze ich nienawidzę (akurat nie w tym kosmetyku, ale teraz są wszędzie... nawet w podkładzie dziadostwo jest, a ja chcę zmatowić buzię, a nie świecić się jak choinka)
Do tego po kilku dniach urwałam wieczko. A sobie odpadło, ale klips z przodu daje radę i trzyma to wieczko na miejscu przy zamknięciu.

Nie potrafię powiedzieć ile czasu się utrzymuje na skórze, bo tego zwyczajnie nie umiem skontrolować. Wydaje mi się jednak, że niezbyt długo. Będę musiała rozejrzeć się za czymś ciekawszym.
Nie da się nim zrobić krzywdy. Chociaż tyle dobrego :) No i kosztuje jakieś 9,90zł. Używam go już miesiąc, a ubytku praktycznie nie widać, więc jest bardzo wydajny.

Mimo niezbyt dobrego opisu to jakoś go lubię (mimo, że nie jestem do niego przekonana, ale jeśli mój facet mówi, że nie mam placków na twarzy, to znaczy, że na pewno ich nie mam).

Co mogłybyście mi polecić dobrego, ale raczej z dolnej półki? (Na dobry początek chciałabym popróbować czegoś tańszego, a później po eksperymentach kupić jeden, a porządniejszy) Zaznaczam, że zależy mi tylko na różach bez drobinek.


Na koniec coś na wkręcenie się w świąteczny nastrój. Uwielbiam film "Express Polarny" i na pewno o nim w te Święta nie zapomnę :)

13 komentarzy:

  1. Kolor ładny, ale jak ma drobinki to już mi się nie podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Z dolnej półki nic niestety nie polecę, ale ze średniej możesz spróbować Touche de blush, Luminelle od Yves Rocher, daje bardzo delikatny efekt, ciężko jest nim zrobić sobie krzywdę. Recenzowałam go kiedyś, jeżeli jesteś ciekawa, to zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. kolorek ma ciekawy :))
    ja Ci polecam róż od Hean, są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam od Hean taki pomiędzy różowym a brzoskwinią, bo takie najbardziej lubię i Ci powiem, że ma trochę drobinek, ale naprawdę ładnie wyglądają (coś lekkiego jak mam w notce na policzkach, ale to akurat puder brązujący od Sensique, o którym niedługo napiszę). róż od Hean mam nr 273 ten - http://www.hean.pl/product.php?id_product=931&id_category=50&, ale widzę, że mają też matową serię, której nie próbowałam - http://www.hean.pl/product.php?id_product=496&id_category=50&. co do cieni - te mi się wyjątkowo wcale nie osypują. nakładam je pędzelkiem do cieni Donegal, mogę polecić. jeśli jednak jakieś cienie mi się osypują, po wytuszowaniu rzęs lekko nasączonym wodą lub płynem do demakijażu wacikiem przecieram policzki albo nos po czym nakładam bronzer lub róż bo to sobie zawsze zostawiam na koniec :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też róż długo omijałam szerokim łukiem, ale niedawno się przełamałam i trochę z nim eksperymentuje, ale powolutku, nie chcę przesadzić;]

    OdpowiedzUsuń
  6. całkiem fajny kolor, ale drobinkom z różach mówię NIE :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bardzo lubię róże Inglota, są delikatne i gama kolorystyczna całkiem fajna. Sama mam matowy i jestem z niego bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię naturalne róże do policzków - ten wygląda fajnie. Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału w moim Noworocznym Rozdaniu: http://krainaluster.blogspot.com/2011/12/rodanie-noworoczne-zapraszam-do-zabawy.html
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja używam z Oriflame, o którym pisałam i jestem bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  10. mam róż z Wibo i go skończyć nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jesteś w mniejszości powiem Ci ;) kobiety uwielbiają torebki i ja się do nich zaliczam ;) Ale może to i lepiej że Ciebie denerwują - nie wydajesz na nie majątku ;)

    Co do różu - ja mam z targu za 4 zł i nie narzekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja używam z miss sporty odcień taki brzoskwiniowy bo nie cierpię jak róż się tak mocno odznacza. ale niestety ma drobinki :( jednak wydaje mi się to na plus, bo buzia jest rozświetlona :) taka całkiem matowa maska też nie wygląda za dobrze :)

    OdpowiedzUsuń