niedziela, 9 października 2011

Carmex - truskawkowa tubka!


Witajcie Dziewczęta!
Na pewno każda z Was kiedykolwiek słyszała o Carmexach. Może nie wszystkie z Was ich używały, ale słyszałyście na pewno. Ja, jako posiadaczka ust względnie zdrowych i nie mam problemów z przesuszaniem. Jednak czasami zrobią mi się taki dziwne suche zadziorki, które odgryzam, co kończy się krwawymi plamami. Czasami w nocy śpię z otwartą buzią i siłą rzeczy, usta mi pękają, jak próbuję je zamknąć (jak np. dzisiaj rano)


Na dobry początek kilka słów o samej firmie.(Klikając na logo przeniesiecie się na stronę producenta). Nie będę kopiowała opisów, które możecie tam przeczytać. Powiem Wam tyle, że Carmex najpierw był stosowany przez gwiazdy i celebrytów i był podobno bardzo dobrze strzeżoną tajemnicą. Dopiero później zwykli śmiertelnicy zostali dopuszczeni do tego cudownego produktu :) To, że został puszczony w świat nie zmieniło jego popularności wśród znanych osobistości i teraz Carmex jest marką praktycznie tak kultową, jak Coca-Cola.

Co do przechowywania i wydobywania produktu mamy kilka możliwości.
Klasyczny słoiczek, sztyft, tubka (o standardowym zapachu oraz wiśniowa i truskawkowa).

Tubkę dostajemy zabezpieczoną przed paluchami ciekawskich osobników - dzięki temu wiemy, że nikt wcześniej w nim nie grzebał i się nie malował. Za to ogromny plus (a zapach i tak czuć przez opakowanie. Jak przyszła do mnie paczuszka i wyjęłam Carmexa z koperty, to mimo, że nie rozerwałam kartonika to cały pokój wypełnił się zapachem truskawek, mentolu i wazeliny)

Zapach na początku wydawał mi się strasznie dziwny. Już słyszałam te pretensje ze strony mojego TŻ, który na wszelkie wazeliny reaguje grymasem. A bo niedobre, a bo śmierdzą wazeliną. Myślałam, że Carmex odpadnie w przedbiegach. Mam inne balsamy, które pachną owocami, słodkościami i te mojemu lubemu nie pasowały, to czemu coś, co pachnie wazeliną ma mu się podobać. A tu szok. Luby wchodzi do pokoju i pyta się co tak ślicznie pachnie. Szczękę z podłogi zbierałam dobre 5 minut. Ja do zapachu się przyzwyczaiłam i jednak stwierdziłam, że mimo, że jest dziwny, to bardzo go lubię wąchać. Jest przyjemnie odświeżający.

Nadszedł czas, żeby nałożyć balsam na usta. Wielkie zdziwienie. Balsam chłodzi. Chwila zastanowienia, popatrzenia w skład - okej, to tylko mentol. Bardzo podoba mi się to uczucie, chociaż w zimę nie będzie już takie fajne :P

Przejdźmy do najważniejszego aspektu, czyli nawilżenia, kojenia i wygładzenia. Wszystkie obietnice producenta są spełnione w 100%. Żałuję, że dorwałam Carmex dopiero teraz. Co prawda nigdy nie miałam problemów z ustami, ale też nie sądziłam, że może być lepiej! Balsam sprawdza się bardzo dobrze, jako nawilżenie pod wysuszające pomadki, przyspiesza gojenie się ran i nadaje ustom leciutki połysk. Mi to się bardzo podoba. Sam żel jest miodowego koloru, ale na ustach tego nie widać.

przed

po
Przepraszam za tą dziwną kropkę na ustach. Jakiś rok temu pękło mi chyba naczynko i takie coś mam. Jednego dnia jaśniejsze, a dziś na złość ciemniejsze :P

Zobaczcie też co zauważyłam na stronie Carmexa:
 Kolejny ogromny plus za NIEtestowanie produktów na zwierzętach.

Chciałam Wam powiedzieć, że Carmex wypuścił też balsamy do ciała. I aż mnie skręca, że w Polsce tego raczej nie dostaniemy, a bardzo chciałabym wypróbować na swoje spękane pięty...

Według mnie Carmex jest pozycją obowiązkową w każdej kobiecej torebce. Tylko pamiętajcie! Nie przesadzajcie z balsamem i nie stosujcie go co 5 minut, bo Wasze usta się uzależnią i bez balsamu nie będą dawały rady!

29 komentarzy:

  1. Ja miałam wiśniowy. A na ebay widziałam mietowy chyba:-) a truskawkowy jest u mnie w rossmanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam w tubce wiśniowy i czasami nakładam za dużo, dlatego wolałabym w sztyfcie lub słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba go zakupię :) Widzę dużo recenzji na jego temat^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zastanawiałam sie ostatnio w Naturze nad Carmexem w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wiśniową tubkę i uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. znam i b.lubię, choc tej wersji nie miałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam carmex w słoiczku, ale chętnie przetestowałabym ten truskawkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Musze się w końcu zdecydować na kupno :D

    OdpowiedzUsuń
  9. nie miałam do czynienia z carmexem. jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię Carmex, najbardziej tubkę, sztyft też testowałam. :-)
    Bardzo ciekawą mnie te nowe balsamy, moisture plus.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja na niego czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. tyle zachęcacie że muszę go też go wypróbować! pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  13. znany znany robi kariere na blogach kazda go ma, a ja nie:(
    moze w krotce go kupie :)
    zapraszam do siebie i do obserwowania:)

    OdpowiedzUsuń
  14. tyle pozytywów, że chyba go zakupię ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. słyszeć słyszałam, ale nigdy nie używałam
    wszystkie go zachwalają więc muszę go mieć

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam standardowego carmexa w słoiczku:) też na początku miałam wrażenie, że zapach jest dziwny, ale przyzwyczaiłam się :) bardzo lubię efekt chłodzenia i mrowienia na ustach. Co do nawilżania nie ma sobie równych ;) jest najlepszy! zwłaszcza na jesień/zimę kiedy nasze usta wymagają szczególnej ochrony.

    Myślę, że skuszę się na jakiś wariant zapachowy i w tubce lub sztyfcie, bo słoiczek nie jest wygodny, nie wiem czemu go wzięłam :( może nie tyle nie jest wygodny, ale nie lubię mieć brudnych paluchów ;)

    ojj rozpisałam się, ale tylko dlatego, że szykuję pomadkowy post i już rozmyślałam o różnych balsamach :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Używam klasycznego Carmexa i świetnie się u mnie sprawdza ;) Zapomniałam już co do popękane, suche usta. Zobaczymy co będzie w zimie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. o kurcze nigdy nie widziałam carmexu truskawkowego :) skończę mój wiśniowy i rozglądnę się za tym :) uwielbiam truskawki hehe

    OdpowiedzUsuń
  19. ja mam w tubce wiśniowy i uwielbiam go :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Muszę ją mieć! Właśnie na ich stronie sprawdziłam, że u mnie w mieście w Naturze jest sprzedawana ;)
    A wiesz może ile to mniej więcej kosztuje? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Truskawkooowyyy?!
    www.beauty-fresh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. juz od dawna mam chrapke ale jakos nie moge sie zdobyc :>

    OdpowiedzUsuń
  23. ostatnio carmexy są bardzo modne, aż chyba się na jakiś skuszę!; )

    xoxo, t.

    OdpowiedzUsuń
  24. I like your blog! is really cute. I'll see here many times!
    I invite you to walk through the mine and to follow me if you like!
    a kiss, Claire.
    c.o.c.o

    http://lookingforthestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. hej pytałaś mnie o program partnerski sklerpu Leri - przepraszam, że dopiero teraz odpisuję ale miałam dużo na głowie ;) absolutnie nie poniesiesz żadnych kosztów - za nieprzestrzeganie regulaminu programu może cię spotkać upomnienie, albo wykluczenie w drastycznych przypadkach. Na własną rękę promujesz sklep i tu także nie poniesiesz żadnych kosztów, jeśli np. zbyt mało użytkowników wejdzie na stronę sklepu :) nie masz się czego obawiać, regulamin jedynie strasznie brzmi, ale po prostu takie "drastyczne" przypadki muszą być w nim również zawarte, żeby mógł regulować program partnerski :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze nie spotkałam truskawkowego carmexu. miałam klasyczny i wiśniowy :)

    OdpowiedzUsuń
  27. uwielbiam carmexa, ale dużo bardziej "smakuje mi" wiśniowy :)

    OdpowiedzUsuń