Dzisiaj troszkę z innej beczki. Przez kilka ostatnich dni nic nie pisałam, bo trochę mnie rozłożyło a i trochę zabiegana byłam. Nie ma to jak zachrzaniać jak mały samolocik w stanie podgorączkowym. Ale już jestem i mam dla Was coś dobrego. A raczej przepis na coś dobrego ;)
Ciasteczka na amoniaku. Będziemy potrzebowały:
- paczuszka amoniaku (30g)
- 2 szklanki cukru
- 1 szklanka śmietany (najlepiej 12%, może być też 18%)
- 3 całe jajka
To wszystko wrzucamy do dużej michy i mieszamy. Najlepiej nie mieszać tylko ucierać pałką, taką do makutry (mam nadzieje, że wiecie o czym mówię) aczkolwiek zwykła łyżka też da radę. Trzeba mieszać do uzyskania gładkiego płynu. Oczywiście cukier od razu się nie rozpuści. Co jakiś czas trzeba przyjść przemieszać. Substancję zostawić na noc żeby sobie przeleżała.
Tak substancja wygląda na drugi dzień (to pałka do rozcierania;p) |
Powinno mieć taką lejącą konsystencje. Zapach może trochę odrzucać, ale w ciastkach go nie czuć. |
Do tego potrzebujemy także:
- 1 proszek do pieczenia (taki na kg mąki więc 32g proszku)
- 1 cukier wanilinowy
- 1 kostka miękkiej margaryny
- 3 łyżki smalcu (oczywiście bez skwarek!)
- mąka - tyle ile się wgniecie. U mnie to przeważnie 1,5 kg ale trzeba dodawać po troszku
potrzebna nam także stolnica :P |
Miękką margarynę trzeba posiekać |
Smalec, jak smalec. Po prostu 3 łyżki stołowe |
Wrzucone składniki do rozczynu - tu jeszcze bez mąki |
i czas zacząć się taplać. |
Dodajemy mąkę i dalej gnieciemy... |
Tak powinno wyglądać nasze ciasto po dodaniu ok. 1,5kg mąki |
Wykrojone ulubionymi foremkami :) Uwielbiam to! |
Smarujemy ciasteczko białkiem |
Posmarowaną stroną kładziemy w cukier |
Pieczemy w nagrzanym piekarniku do 175*C przez 5-7 minut na środkowym poziomie (Tu też kwestia piekarnika. U mnie idealne wychodzą na programie do pizzy - z wiatrakiem i termoobiegiem, na przedostatnim poziomie i pieczone przez 8 minut :P - to też kwestia poznania i piekarnika i ciasta, jakie wyrobiłyście)
A tak wyglądają gotowe pyszności:
Podbijają serca wszystkich, co je jedzą ;) Można je posmarować kolorowym lukrem. |
mniam :)
OdpowiedzUsuńwyglądają smacznie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają smacznie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają tak smacznie, że spróbuje je zrobić ^^
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi smaka na ciasteczka : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam : P
Ale mi ochoty zrobiłaś na ciacha:) Wszystko dokładnie rozpisane super dla laika:)
OdpowiedzUsuńrobię takie często : ))
OdpowiedzUsuńu mnie nowa notka : )
Wyglądają przepysznie!:) Jadłam takie serduszka, ale szwedzkie. O ile się nie mylę, to korzenne ciasteczka, kocham je ponad wszystko. :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie ciasteczka, ale sama jeszcze nie próbowałam ich robić. może teraz spróbuję z twoim przepisem ;)
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo :) no coś Ty ;p to ja tez dodaje :)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardo smacznie! Lecz ja ciasta dużo nie mogę! NIestety waga:p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
u-majorki.blogspot.com
mniam!
OdpowiedzUsuńśliczne ;DD
OdpowiedzUsuńja nie mam talentu do pieczenia, ale może spróbuję :)
OdpowiedzUsuń