Ostatnio coś rzadko tutaj bywam. Niedobre studia. Ale nie ma co narzekać, tylko zakasać rękawy i do roboty! Prawda? No właśnie :) Tylko troszkę problem z robieniem zdjęć mam, bo godziny, kiedy jest dobre światło przesiaduję na uczelni, ale postaram się nadrobić to w weekend!
Dzisiaj chciałam Wam przedstawić drugi produkt, bez którego nie mogę się obyć. Jak już gdzieś wcześniej pisałam (hmm, to był chyba jakiś tag...) nie używam podkładów. Mam jakiś tester z Manhattana, ale nie mam pędzelka a paluchami się brzydko nakłada więc siłą rzeczy go nie używam.
Chodzi mi o drugi produkt z serii Nivea Pure Effect. A jest nim pokazany na zdjęciu obok krem nawilżająco - matujący, który jest kolejnym hitem w mojej kosmetyczce. To już moje 3 opakowanie.
Krem jest idealnym rozwiązaniem właśnie dla kogoś, kto nie ma większych problemów ze skórą i chce tylko wyrównać jej koloryt i troszeczkę się "podmatować". Krem, jak to krem, ma konsystencję kremu (thank you, Captain Obvious...<3)
Co prawda nie widzicie, jaka ta ciapka jest duża, bo nie macie porównania wielkości, ale jest naprawdę niewielka. Widzicie pieprzyk, który też widać na drugim zdjęciu, to sobie możecie wyobrazić :P I taka ciapka wystarcza do wysmarowania całego pyszczka. Trzeba robić to dość szybko, bo krem szybko się wchłania i czasami zostawi pomarańczową smugę (tam gdzie się zostawiło, to oczywiste że będzie pomarańczowe...).
Po rozsmarowaniu krem, a raczej podkład jest trochę za ciemny (a mam dość jasny kolor skóry) ale po chwilce przystosowuje się do naszego naturalnego koloru i bardzo ładnie przykrywa zaczerwienienia i niedoskonałości. Oczywiście nie tak, że ich w ogóle nie widać. Ale na tyle, że nie rzucają się w oczy. Mi ten efekt się niesamowicie podoba, bo nie widać żadnego "podkładu", a nie ukrywajmy nawet cienką warstwę fluidu widać. Ja lubię jeszcze troszeczkę twarz przypudrować i jestem gotowa do wyjścia. Bardzo dobrze maskuje wory pod oczami. I trzyma się cały dzień (nie w nienaruszonym stanie, ale nie robi plam, nie spływa w czasie upału ani nic z tym podobnych rzeczy. Po prostu najzwyczajniej się wyciera w trakcie dnia).
Jego cena to ok 17zł, ale można dostać w promocji nawet za 9 zł.
Serdecznie go Wam polecam!
Na koniec troszkę rozdań :) (aby przenieść się na stronę danego rozdania kliknij w obrazek)
do 14.10
do 22.10
do 6.11 Dziewczyny! Rozdanie organizowane z firmą Hempz, która produkuje kosmetyki z marychy :D Właźcie na fejsbuka i "polubiajcie"! Można o fajnych promocjach się z niego dowiedzieć! jeżeli zdobędziemy dla HEMPZ 500 Lubie to na FBobniżą ceny całej serii Treats
do 1.11
do 3.11
do 23.11
do 16.10
3 tygodnie to mi jeszcze nigdy zaden nie trzymał hehe :)
OdpowiedzUsuńChyba niedługo się w niego zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńMiałam go w starej wersji. Jeżeli nie zmieniła się formuła to raczej go nie kupię. Dla mnie bł stanowczo zbyt pomarańczowy. No i niestety uczulił.
OdpowiedzUsuńJa posiadam z tej serii peeling 3w1 i żel do mycia twarzy. Może na ten lekki podkład też się skuszę. Posiadam krem tonujący z Nivea ale ten drugi i jestem z niego średnio zadowolona...
OdpowiedzUsuńheh, to mój wielki bubel. nie dość, że mnie zapchał, to jeszcze mnie nie matowił ani trochę i NIC a NIC nie przykrywał. i te smugi...
OdpowiedzUsuńale dobrze, że Tobie pasuje :) każda skóra jest inna :)
kiedys miałam z NIVEA ale inne opakowanie było - był bardzo ciemny i nie szło go wykończyć. Teraz mam under20 i tak myślę że ten z Nivea wygląda na bardziej treściwy i lepszy kolor ma, chętnie wypróbuję jak uda mi się wykończyć wszystko.
OdpowiedzUsuńJa tez mialam go w starej wersji i nie prypadł mi do gustu, ciekawe jak byłoby teraz,ale ja wole chyba moj krem z podkładem z Nivea kupiony w Szkocji
OdpowiedzUsuńChyba go sobie kupię ;)
OdpowiedzUsuń_http://natalliem.blogspot.com/
nawet go lubię :) chociaż miałam go dawno temu :)
OdpowiedzUsuńnie używam tego typu produktów. ;)
OdpowiedzUsuńja bez podkładu nie umiem się obejść ;p
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnem w lato, ale jestem jakoś sceptycznie nastawiona do produktów Nivea.
OdpowiedzUsuńTeż mam ten wynalazek, używałam go w upalne dni, kiedy zwykły podkład był zbyt ciężki :)
OdpowiedzUsuń